sobota, 26 kwietnia 2008

Notatka

Uf! Nie sadziłam, że opisywanie wycieczki może być takie długie, a jeszcze nie skończyłam...

czwartek, 24 kwietnia 2008

Po wycieczce....

Tak, już po wycieczce.
Obiecałam, że napiszę jak było i to właśnie zrobię.
Przeczytajcie jak było.


Wstałam o 5:00, jako pierwsza.
Gdy się ubrałam mama zaczęła mi przypominać mnóstwo rzeczy
np. co robić, a czego nie można robić na wycieczce,
przykładowo - nie kłócić się i takie tam.
Jakbym była małą dziewczynką!
Odprowadził pod autokar mnie tata.
Zdążyłam pożegnać się z kotką.
Było sporo ludzi, rodzice podzielili się na grupki.
Mój tata jak zwykle stał samotnie na końcu, ja obok niego.
Nie lubimy zaludnionych miejsc.
Poza tym tata w ciągu tych 14 lat w Golinie
nikogo tu nie poznał, nie ma żadnego kolegi.
Wszyscy ludzie znają się od dzieciństwa,
a on wychował się w Koninie i właśnie tam
ma masę fantastycznych kolegów.
Maniaków komputerowych :-).
Julita zjawiła się około 5 minut po mnie.
Siedziałyśmy za Martyną i Weroniką,
przed Michałem Głowackim i obok koleżanek z klasy.
Mieliśmy parę postojów.
Arek trochę się do mnie zalecał.
Wylazł mi wielgachny pryszcz na nosie,
jakiego świat nie widział.
Zatęskniłam do normalnej wielkości pryszczów,
choć i takie dwa miałam na czole.
Zwiedziliśmy kaplicę czaszek.
To pomieszczenie miało ściany i sufit
pokryte trupimi czachami i kośćmi.
Pokazano nam też trzy rodzaje kości udowej :
-jedna należała do bardzo wysokiego człowieka,
-druga była przestrzelona,
-a trzecia była złamana i źle zrośnięta.
Pod nami znajdowała się ogromna krypta
z rozkładającymi się kośćmi.
Nigdy czegoś takiego nie widziałam. Szok!
Potem zwiedzaliśmy Wrocław.
To znaczy, jedliśmy obiad w McDonaldzie
i spacerowaliśmy w grupkach blisko terenu.
Ja byłam strasznie wkurzona, bo rozładował mi się aparat.
Na szczęście Julita zgodziła się robić mi zdjęcia,
tak żebym potem mogła je sobie zgrać na płytę.
Niestety jej też padł aparat i szukała sklepu, żeby kupić baterie,
lecz szybko się okazało, że z bateriami wszystko w porządku.
Byłam strasznie zmęczona!
Dojechaliśmy do miejsca, gdzie mieliśmy spędzić dwie noce.
Obok nas było miejsce gdzie mieszkali zakonni bracia i ojcowie,
przecież to była wycieczka prowadzona przez siostrę Mironę...
Zostawiliśmy rzeczy w autobusie i ruszyliśmy w stronę sklepu
spożywczego - Żabka, który był niedaleko.
Mięliśmy kupić jedzenie na śniadania i kolacje,
a ja o tym nie wiedziałam...trudno!
Wszyscy kupowali głównie chleb i zupki w torebce.
Gdy wróciliśmy okazało się, że kierowca znikł,
a w autobusie były nasze rzeczy i musieliśmy czekać.
Na szczęście krótko.
Pokoje w naszym miejscu zameldowania były paro osobowe,
a jeden pokój ( w którym byłyśmy my ) był największy.
Znajdowało się tam ok. 30 osób.
Wyjątkowo chłopacy i dziewczyny + opiekunowie...
W takich pokojach znajdował się stolik.
Łóżka były, ale z kocem i dlatego każdy musiał zabrać z sobą śpiwór.
Mi w samym śpiworze było zimno i przykryłam się jeszcze kocem.
Na korytarzu były dwie łazienki, dwie wc i jeden natrysk.
Były dwie jadalnie i sala ze stołem do pin ponga.
Mieliśmy też własną kuchnię!!!!!!
Była w niej lodówka, mnóstwo talerzy, szklanek, dwa czajniki, sztućce...
Trzymaliśmy w niej jedzenie i szykowaliśmy śniadania i kolacje...
Przejdźmy do wieczora.
to oczywiste, że nie położyliśmy się tak szybko spać.
Rozmawialiśmy, śmialiśmy sie i biegaliśmy do późna.
nie wiem o której zasnęłam.
Następnego dnia ranek minął powolutku.
Ubrałam się w małym wc, bo do tych duże - łazienki
ciągnęły się kolosalne kolejki.
Każdy robił sobie herbatę, ja nie, nie miałam jakoś chęci.
Mińmy ranek, a przejdźmy do wycieczki.
Pojechaliśmy do kopalni złota.
Było nas zbyt wiele, więc podzielono nas na trzy grupy.
My należałyśmy do drugiej.
Gdy pierwsza grupa wyruszyła w głąb tunelu,
my płukaliśmy złoto głupców.
Wreszcie weszliśmy do tunelu.
Pan do nas mówił, i każdy dostał kask, miał podobno
nam uratować życie, gdyby coś spadło nam na głowę.
Wsiedliśmy pojedynczo do łódki, która prawie
nie mieściła się w otworze.
Zobaczcie zdjęcia w następnym poście,
a będziecie wiedzieć o co chodzi.
No więc, kazano nam uważać na głowę.
Było płytko, niektórzy turyści podobno chodzili w wodzie,
zamiast płynąć łodzią.
W wodzie znajdowała się jakaś trucizna, czy coś podobnego.
Nie nadawała się do picia.
Po iluś metrach się zatrzymaliśmy.
Zgaszono latarki i słuchaliśmy kropelek.
Nie można było płynąć dalej, więc zawróciliśmy.
Odkryto tylko pierwszy poziom tuneli, ale
przypuszcza się, że jest ich koło 19.
Nie można do nich dotrzeć ponieważ są zalane.
Gdy wyszliśmy z tunelu, musieliśmy poczekać na grupę 3.
Kupowaliśmy w tym czasie pamiątki
oraz zwiedzaliśmy muzeum minerałów.
Potem podeszła do nas pani przewodnik.
Prowadziła nas innym tunelem.
Chodzenie trwało długo.
Dowiedzieliśmy się sporo naprawdę ciekawych rzeczy.
Zwiedzaliśmy sztolnię 'Gertruda' (zona Hitlera),
oraz sztolnię czarna góra, którą zwiedzaliśmy już z innym przewodnikiem.
Chętni przechodzili korytarzem o wymiarach 50x50cm.
Dowiedziałam się, że najlepszym przyjacielem górnika jest szczur.
Patrzyliśmy także na jedyny w Polsce podziemny wodospad.
Odwołano chodzenie po błędnych skałach,
ponieważ nastąpiły małe komplikacje z dostępem wjazdu...
Niektórzy chętni zwiedzali pijalnię wód.
W tym czasie inni biegali wokół terenu.
Nie uwierzycie z jakim rodzajem wyzysku toaletowego się spotkałam!
Żeby dostać się do budynku trzeba było zapłacić złotówkę
i żeby wejść do kabiny z kiblem kolejną złotówkę!!!
Na szczęście jedna osoba już zapłaciła, a reszta trzymała sobie drzwi.
W tej samej biedronce kupowaliśmy zapasy na drogę powrotną.
Arek się rozchorował - biedaczyna i musiał dołączyć do nas.
Tego wieczora panowały surowe reguły.
Nauczyciele wystawili czujkę ( p. pięknego )
do naszego pokoju, a on zabierał wszystkim komórki!
Ja na szczęście nie miałam przy sobie i mnie to ominęło.
Nie mogąc okazać chęci nie spania i chęci pogadania sobie
- wszyscy szybko zasnęliśmy.
Następnego ranka wszyscy zaczęli się pakować.
Śniadanie jednak wszyscy jedli powolutku.
W autobusie spałam. Julita trochę też.
Stanęliśmy przy górach stołowych.

Nieskończone.






niedziela, 20 kwietnia 2008

Cristiano Ronaldo

To mój ulubiony piłkarz. Napiszę o nim później.

Notka

Nie wiem co się stało, ale te moje obraz,ki powinny się ruszać.

sobota, 19 kwietnia 2008

Obrazeczki

Obrazki









Sorki

Wiem, że ostatnio baaaaaaaaardzo mało piszę, ale po prostu nie mam czasu nawet na pój godziny usiąść przy kompie. Teraz coś pododaję, a po wycieczce razem z Kasią ją opiszemy.

Wycieczka tuż, tuż....


W poniedziałek jadę na wycieczkę 3 dniową z Julitą. Wyjeżdżamy o 5:45, a wrócimy po 23.
Musimy wziąć śpiwory. Mi pożyczy Julita. Obie bierzemy też naszą ukochaną " Kiki Strike".
Przebieg wycieczki opiszę w czwartek, wkleję też zdjęcia. Pa!

Obrazeczki

piątek, 18 kwietnia 2008

Na urodzinach Weronki

W niedzielę ( 13 marca ) byłam na urodzinach u koleżanki z klasy. Zaprosiła także Julitę, Martynę, Kasię i Olę. Martyna przyszła pierwsza, ja druga. Szybko zjawiła się reszta. Na początku gadałyśmy. Potem jadłyśmy tort, czipsy, winogrona... Piłyśmy szampana, soki i napoje... Potem zrobiłyśmy konkurs karaoke. A potem grałyśmy odbijając balonami , ale dwa pękły i odrzuciłyśmy ten pomysł. Grałyśmy w podchody - super! Nie wiedziałam, że Weronika ma taki olbrzymi ogród! Długa rozmowa i sesja zdjęciowa! No i oczywiście pożegnanie. Martyna wybiegła i nie poczekała za nikim, a reszta ruszyła razem, aż się rozdzieliła. Fajnie było.

Obrazeczki

kliknij by świeciło.

Psia mama...

Uważaj na autobusy... one pożerają...

Och ten pies...

Niewidoczne w terenie...


Uważaj czego sobie życzysz...

Śmierć Świętego Mikołaja


Nie chcę być zjedźony! Help!

Jak czuje się pełna i pusta szklanka...

Śmieszne foty
















Obrazki

wtorek, 15 kwietnia 2008

Notatka


Coś mi nie idzie pisanie. Ale to nie znaczy, że opuszczę bloga! Po prostu ten miesiąc jest trochę przespany. W weekend to nadrobię. Obiecuję!

sobota, 12 kwietnia 2008

Notatka


Nie udało mi się dostać na ślub Wery i Julity na grzędzie. Szkoda. Postanowiłam połączyć swoje konta. Chyba się da... jak nie, to poproszę jakąś koleżankę, aby o danej porze weszła na jedno z moich kont.

Notatka


Na naszej stronce jest trochę mało o modzie więc trochę dodam.

czwartek, 10 kwietnia 2008

Notatka

Dziś na lekcji Języka polskiego była inscenizacja dziada i baby. Nasza grupa występowała pierwsza. Miałyśmy sporo sprzętu. Wypadłyśmy świetnie, najlepiej. Nauczyciel powiedział, że włożyłyśmy w to serce. Jedna grupa chłopaków wypadła wstrętnie ( zero przedmiotów i nawet nie umieli czytać z książek ). Grupa Agnieszki była nudna, a Marysi nie nauczyła się tekstu i czytała wszystko na kartce w środku gazety. Wszyscy chcieli coś od nas pożyczyć! Ale fajnie było. Czeka na nas jeszcze Balladyna.

środa, 9 kwietnia 2008

Notatka

Dziś miałyśmy próbę generalną u Weroniki. O 17:00.
Każda z nas musi jeszcze przygotować przedmioty, ale się wyrobimy - mam taką nadzieję.
Za chwilę przymierzę ciuchy babci, jestem przecież babą.

wtorek, 8 kwietnia 2008

Notatka

Masz rację, ja też tak sądzę. Tyle, że przed chwilą dowiedziałam się na forum, że lubi płatny seks.

poniedziałek, 7 kwietnia 2008