piątek, 6 czerwca 2008

Bal klas szóstych.

Dzisiaj był najwspanialszy dzień! Bal klas szóstych! Miałam na sobie białą sukienkę, białe sandałki, śliczny łańcuszek i rozpuszczone włosy. Mama pomalowała mi paznokcie. Pół godziny przed dyskotekom zjawiłam się u Julity. Pożyczyła mi kolczyki. Jakże byłam zdumiona, gdy zobaczyłam dziesiątki par kolczyków na jej stoliku. U niej była także Martyna, nasza koleżanka. Julita miał na sobie czarną sukienkę w białe kropki, i takie same buty. Wyglądała ślicznie! We trzy przeszłyśmy przez miasto i dotarłyśmy do szkoły. Wszyscy siedzieli na ławkach, nikt nie wychodził na środek. Rolę DJ pełnił jakiś facet. Byłam bardzo zestresowana, bałam się, że nie pasuję do reszty dziewczyn, które były ubrane bardziej odpowiednio. Wreszcie jakieś dziewczyny zaczęły tańczyć i wszyscy wstali. Ja wyszłam po dłuższej chwili. Dołączyłam do kółka dziewczyn i zaczęłam tańczyć. Początkowo nieśmiało, a potem ruszyłam na całego. Impreza trwała 4 godziny, więc skończyliśmy o 20:30. Szkoda tylko, że nie było "go". Julita była trochę smutna, bo jej chłopak, ani razu ie zaprosił jej do tańca. Chłopacy wcale nie tańczyli z dziewczynami, tylko grupowo dochodzili do innych grup dziewczyn. Jedna rzecz jest niesprawiedliwa. Wszystkie klasy, oprócz naszej miały pizzy i colę, u nas podobno też coś miało być, ale nie było. Po zakończeniu poszłam do Julity. Oddałam jej kolczyki i zabrałam mój portfel, który u niej zostawiłam. Napiłyśmy się też wody gazowanej i poszłam.

Brak komentarzy: