poniedziałek, 24 marca 2008

Lany poniedziałek


Dziś lany poniedziałek! Pierwsza się obudziłam i wylałam na głowę Bartka całą szklankę. Na mamę nie lałam, bo jeszcze by mi dała szlaban. Bartek był wściekły, rzucił się na mnie i tak podrapał rękę, że mi leciała w dwóch miejscach krew! On się nie umie bawić, a sam chciał mnie polać wczoraj! Miałam pod ręką jajko więc go lałam, a on jak głupi stał w miejscu! Cały był mokry....Tata oblał mamę swoim pistoletem na wodę. Zaczęła się drzeć jak gdyby się ją ze skóry obdzierało. Bartek dostał od niego ten pistolet, bo nic nie miał, a ja kupiłam sobie jajko. Jadę dziś z bratem i rodzicami do Czyżewa... Nie chcemy! Dzisiaj po południu miała się odbyć coroczna wojna. Jak szybko wrócimy to będzie. Mamy 5 osób, po kogoś pójdziemy. Szkoda tylko, że znów będę jedyną dziewczynom. Wywalczę prawa do grup, ponieważ rok temu wszyscy chłopacy (4) byli na mnie, a Daniel wziął wielką butlę od coli. W piwnicy mamy mnóstwo takich butelek, więc też wzięłam, ale ich było czterech... Caluśka byłam mokra. Jak po kogoś pójdziemy, to zrobimy grupy 3-osobowe. Zrobiłam balonowe bomby. Na wsi poćwiczę rzucanie.

Pa!

Brak komentarzy: