środa, 26 marca 2008

Śmierć

Wczoraj 10 po 19 zmarła krewna rodziny. Była to żona brata mojego dziadka. Stara już była. Miała wylew w mózgu, cały zalany. Według lekarzy powinna od razu umrzeć, ale z tydzień jeszcze była w 1/100 na tym świecie. Jedzenie podawano jej strzykawką, oczy miała otwarte, lecz nie wiadomo czy była świadoma. Ona z mężem byli jak dwie połówki jabłka, tak mi jej szkoda... Blisko mieszkali, babcia z dziadkiem często ich odwiedzali i odwrotnie. Mieli tyko siebie. A teraz on został sam, cały czas płacze. To była prawdziwa wieczna miłość. Tak jak w tym wierszu 6 klas "Miłość trzyma się mocno". Ktoś przecież musi odejść pierwszy..........Pogrzeb w Piątek o 15:30. Przyjdę.

Brak komentarzy: